UOKiK chce ścigać reklamy w sieci
11/08/2009 | Posted by Agnieszka Kminikowska under niePiaRowo, reklama i marketing |
Tym razem będzie nie PR-owo, bo rzecz o reklamie, a dokładniej o reklamie w sieci. Sprawa na tyle mnie poruszyła [?], że nie mogę jej zostawić bez komentarza… Media podały dziś informację o walce, jaką UOKiK chce wydać reklamodawcom, którzy zamieszczają w internecie denerwujące reklamy.
Aż zacytuję tu Dziennik.pl: „Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów wziął na celownik najbardziej nachalnych reklamodawców. Jesienią podejmie decyzję jak ich ukarać.” Wyróżnienie pochodzi ode mnie – celowo podkreślam tu słowo „reklamodawcy”, bo to właśnie najbardziej mnie w tym newsie dziwi.
Abstrahując już od tego, że reklamy typu „uciekające, bez możliwości zamknięcia” praktycznie już nie funkcjonują – cchiałabym spytać czemu urząd chce karać reklamodawców, a nie właścicieli serwisów/portali, które dają możliwości prezentowania takich reklam, lub agencje, które takie kreacje przygotowują?
Akurat reklamodawca, czyli firma informująca o swoich usługach w sieci najczęściej najmniej jest winna. To przecież od oferty i możliwości, jakie w ogóle daje portal zależy głównie jaka forma reklamowa na nim się pojawi, że odeślę choćby tylko do propozycji Onetu czy WP. Jeśli więc portal nie daje możliwości zamieszczenia na nim pop-up’u taka kreacja nigdy się na nim nie pojawi! Mało tego – często to właśnie przedstawiciele handlowi konkretnych serwisów „doradzają” i ukierunkowują zakup powierzchni i kreacji reklamowych. I niekoniecznie mówię tu o wielkich gigantach i potentatach świadomych internetowego savoir vivre, ale przede wszystkim o wchodzących dopiero do sieci mniejszych przedsiębiorstwach.
Obawiam się więc po prostu, że podejście do sprawy pod tytułem „będziemy karać niesubordynowanych reklamodawców” tylko tych reklamodawców od internetu odwróci, albo co najmniej ich do niego zniechęci…
I znowu – zamiast leczyć przyczyny, będziemy uderzać w skutki. UOKiK zamiast zabronić oferowania wybranych form reklamowych, będzie karał firmy, korzystające z jak najbardziej legalnej oferty serwisu. Czy tylko mi się wydaje, że to trochę na odwrót?
Dodatkowo urząd zabiera się generalnie za coś co praktycznie w sieci już nie występuje, albo występuje bardzo marginalnie. Jak to z resztą zaznacza w wywiadzie dla Rzeczpospolitej Jarosław Sobolewski: „Takie zjawisko występowało marginalnie, ale skończyło się jesienią zeszłego roku po rozmowach IAB z UOKiK. Obecnie nie jest istotne, ile osób kliknie w reklamę, ale ile skorzysta z oferty. Nikt nie będzie płacić za przypadkowe kliknięcia.” Polecam też dzisiejszy tekst na ten temat w InternetStandard.
Mam nieodparte wrażenie, że znowu – życie swoją drogą, a regulacje prawne swoją drogą, dodatkowo zupełnie inną. Urzędy nie nadążają za szybkimi zmianami w zagadnieniach związanych z internetem, zabierają się za rzeczy za późno, a dodatkowo – działają na skutki, zamiast na przyczyny. W rezultacie czego będziemy mieć znów „przepisy – duchy”, które działać nie będą. Będą natomiast straszyć – głównie reklamodawców…
Najnowsze komentarze